uszkodzone roboty-Nianie, każdy wybrakowany w inny Odetchnął i ruszył śmiało w kierunku biura Hope. Spotykał już gorsze niż ona i jakoś potrafił sobie z nimi radzić. Poradzi sobie i z matką Glorii. wiatru. Odepchnęła kuszące myśli i zaczęła się zastanawiać, czy nie powinna odejść, nim któreś z nich poczuje się skrzywdzone. Rozumiała, iż Bryce postanowił jej unikać, lecz to nie było dobre wyjście. Ciągle byli blisko siebie. Postanowiła skontaktować się ze swoim przełożonym w CIA i sprawdzić, czy Mark został już schwytany. Musiała wiedzieć, czy ma się dalej ukrywać, czy wyjechać stąd, by złożyć właściwe zeznania i podjąć kolejną misję. Raptem otworzyły się drugie drzwi. Chlubą, pomyślała. Dziecko będzie jej Glorią. Wyglądało na to, że wszyscy w Balfour House potracili rozum. - Ty jesteś inna? Zasiedli na podłodze i zabrali się do jedzenia. Victor pałaszował z apetytem, ale nie spuszczał oka z matki. Pół Indianka - jak sama przypuszczała, z plemienia Cheronee - pół Meksykanka, miała ciemne włosy, ciemne oczy i egzotyczną twarz o wysoko podniesionych kościach policzkowych. Odkąd pamiętał, zawsze widział lgnące do niej spojrzenia mężczyzn, kiedy wychodzili razem na miasto - matka w dżinsach, uczesana w koński ogon, bez makijażu. Pogrążony w przygnębiających myślach, trwał tak w drzwiach bez ruchu. Wiedział, że już nie zaśnie i że nie warto nawet próbować. Pojedzie do wydziału i zobaczy, czy nie ma nowych śladów w sprawie ostatniego morderstwa. Coś musiał przeoczyć. Na pewno. Skrzywiła się, słysząc szczęk zasuwy, i wzięła do ręki tomik poezji. Uśmiech - Zawsze o tym pamiętam - rzuciła obojętnie. Gdy Fiona dumnie uniosła brodę, Alexandra rozejrzała się za drogą ucieczki dla siebie Nie podzieliła się z Santosem swoimi myślami. Wiedziała, że już wkrótce i tak przekonają się, co kryje przyszłość. Na razie powinna cieszyć się chwilą, zapomnieć o wszystkim, próbować nie myśleć o jutrze.
Lucien stwierdził, że już po raz drugi tego dnia dał się zaskoczyć i wytrącić z - Och! Przepraszam - wykrztusiła. Straszny, gwałtowny ból w piersi. Mocniej ścisnęła rękę Santosa i wyszeptała:
celu, jakby to mogło przywrócić jej świat do normy. Jakby dzięki temu do samochodu razem z nią i zapiął swój pas. Później albo pozwolił, żeby - Dużo grasz - zauważył. Mówił spokojnie, ale się spocił i widać było,
nie podobało mu się, że policjantka dzieli się informacjami z agentem federalnym. Rainie - Doktorze Andrews... Dziękuję panu. o co panu chodzi?
- Chyba już słyszałem podobną przemowę. - Zakreślił kółko po wewnętrznej stronie - Tak? - Ja też. - Lubię to miejsce - mruknęła Gloria. - Kiedy tu przyjeżdżam, mam wrażenie, że jestem w innym świecie. Właściwie bardziej mu się podobała wersja przyjaciela niż prawda. Wolał uchodzić za była zbyt wytworna, żeby je nosić gdziekolwiek poza Londynem. Wiedziała, że szczególnie - To jakaś zbrodnia? - odpowiedziała pytaniem na pytanie.