Warning: file_get_contents(http://hydra17.nazwa.pl/linker/paczki/to-podawac.podhale.pl.txt): Failed to open stream: HTTP request failed! HTTP/1.1 404 Not Found in /home/server865654/ftp/paka.php on line 5

Warning: Undefined array key 1 in /home/server865654/ftp/paka.php on line 13

Warning: Undefined array key 2 in /home/server865654/ftp/paka.php on line 14

Warning: Undefined array key 3 in /home/server865654/ftp/paka.php on line 15

Warning: Undefined array key 4 in /home/server865654/ftp/paka.php on line 16

Warning: Undefined array key 5 in /home/server865654/ftp/paka.php on line 17
óbuje odsunąć się od niego.

- Panna Tamsin zostanie tutaj.

Sinclair ukląkł i położył ręce na kolanach Victorii.
czy pocałunek zrobił na nim takie samo wrażenie
Twarz miał zupełnie nieprzeniknioną, i chociaż ˙ Barbara
do drzwi. Jakoś dziwnie nie mógł uwierzyć w
Jej szare oczy były przekrwione od torsji, tusz na rzęsach posklejany.
- Od jak dawna go nie ma? - zapytał Harding
Czyżby Jennifer już widziała wiadomości? Niemożliwe,
uświadomiła sobie, że kocha Piercea. Kocha
kilka minut później patrzyła na rozbrykanych chłopców.
rozum do głowy i przekonała go do swoich racji.
nie mógł pojąć, jak to się dzieje, że
Czyżby ją podejrzewali? Może Lucy zatruła także umysł Redwinga?
ale otworzy przed nim wszystkie drzwi. W dodatku
młodych dżentelmenów z zaproszeniami na piknik

przyrzekłem spojrzeć

nie mógł pojąć, jak to się dzieje, że
– Magnum czterdzieści cztery.
może dałaby sobie jednak radę z jego dziećmi.

musiał wcześniej wiedzieć o ich obecności.

Tego już było za wiele! Nawet nie pamiętała imienia chłopca? Miał ochotę udusić ją gołymi rękami.
swoim przybyciem. Ciekawe, jak długo Chris u niego był? Jak wiele usłyszał z ich rozmowy? - Skąd ci się wziął ten szalony pomysł? - spytał z całą nonszalancją, na jaką było go stać. - Praktycznie biorąc, jesteś członkiem naszej rodziny. Poślubienie Sayre nada temu oficjalny ton. - W twoim planie jest pewien szkopuł, Huff. Nawet gdybym nie marzył o niczym innym, jak tylko o ożenku z Sayre, a przypominam, że to nieprawda, pamiętaj, że ona gardzi rodziną. - Mógłbyś ją do nas przekonać. Beck uśmiechnął się krzywo. - Sayre nie wygląda mi na tak spolegliwą osobę. Właściwie można powiedzieć, że jest równie elastyczna, jak nasze stalowe rury. - Nie czujesz się wystarczająco silnym mężczyzną, żeby sobie z nią poradzić? - Nie - roześmiał się Beck. - Poza tym, nie chciałbym kobiety, z którą muszę sobie „radzić". - Zbyt późno zdał sobie sprawę, że sam poprowadził się prosto w pułapkę. Huff uniósł brwi. - W takim razie idealnie do siebie pasujecie, prawda? Chemia, żar i tak dalej. Sayre to narowista klaczka, a ty przecież nie chcesz podnóżka do swoich stóp. Beck dopił drinka i odstawił pustą szklankę na filigranowy stolik. - To się nie stanie. Zapomnijmy, że w ogóle o tym wspomniałeś. - Jeżeli martwisz się o ewentualny nepotyzm, o tym zapomnij. Ja ożeniłem się z córką mojego szefa i zobacz, jak dobrze się wszystko ułożyło. - To co innego. - Pewnie, że tak, Masz do zaoferowania znacznie więcej niż ja w tamtym czasie. Nie miałem grosza przy duszy Byłem nikim. Prostakiem, który nie miał nawet własnego ubrania na grzbiecie. Ty możesz zaoferować Sayre bardzo wiele. - Nie pozwoliła mi nawet zapłacić za hamburgera w barze. - A co z jadłodajnią nad rozlewiskiem? Czy wtedy też nie pozwoliła ci zapłacić? Beck poczuł, jak uszy płoną mu ze wstydu. Ile jeszcze wie ten podstępny stary łotr? Z wysiłkiem zachował obojętny wyraz twarzy. - Jak na taka chudzinę, potrafi wtrząchnąć niezłą porcję Nakarmienie jej kosztowało mnie wtedy piętnaście dolarów, włączając w to napiwek. Huff zaśmiał się, ale nie pozwolił, by żart Becka sprowadził go z głównego toru. - Przez całe życie pracowałem z myślą o jednej, jedynej rzeczy - zaczął z powagą. - Pomyślisz pewnie: o pieniądzach. Otóż nie. Lubię mieć forsę, ale tylko dlatego, że daje władzę, ja zaś wolę to od wszelkich dóbr materialnych. Szacunek? Diabła tam! Nie obchodzi mnie to, co myślą o mnie inni. Czy mnie kochają, czy nienawidzą, to nie mój problem. - Wyciągnął palec wskazujący. - Harowałem tylko po to, żeby moje imię mnie przeżyło. To wszystko. Czy to cię dziwi? - Machnął ręką, jakby odganiając szkodnika. - Możesz sobie zatrzymać swoje pieniądze i te wszystkie, jak im tam, tabliczki pamiątkowe i ordery za dobroczynną działalność i politykę społeczną. Nic mnie to nie obchodzi, o nie, drogi panie! Za cały mój trud i poświęcenie chcę jedynie, aby wszyscy pamiętali nazwisko Huffa Hoyle'a i powtarzali je przez długi czas, na długo po tym, jak mnie pogrzebią. To zaś oznacza wnuki, Beck. Jak dotąd nie dorobiłem się żadnego i zamierzam to naprawić. - Musisz więc porozmawiać z Chrisem - powiedział poważnie Beck. Huff zmarszczył się gniewnie i sięgnął do kieszeni koszuli po paczkę papierosów. Potem jednak przypomniał sobie, że palenie w tym pokoju było zabronione. - W najbliższym przewidywalnym czasie Chris nie zostanie ojcem. - Opowiedział Beckowi o owariektomii Mary Beth. - Nie wiedziałem o tym. Chris mi nie powiedział.
ROZDZIAŁ SIÓDMY

- Następnym razem znajdź inną kryjówkę. W chowanego

- Jest jeden. Najważniejszy. To moja rodzina. - Z de¬terminacją podeszła do limuzyny, otworzyła przednie drzwi, rzuciła plecak na podłogę i zajęła miejsce obok szofera. - Henry może mnie potrzebować. Najpierw muszę go zobaczyć, bez tego niczego nie podpiszę. Albo więc zawiezie mnie pan do Sydney, albo złapię okazję. Co pan woli?
- Ponieważ to Henry jest prawowitym władcą, nie ja. Zgodnie z konstytucją jestem tylko tymczasowym regen¬tem. Gdy Henry skończy dwadzieścia jeden lat, zasiądzie na tronie.
Pani Burchett wydęła wargi z niezadowoleniem.